1. Kilka rodzin pod jednym dachem

2. Dystans międzypokoleniowy

3. Komunikacja

4. Jak się skutecznie porozumiewać w rodzinie wielopokoleniowej?

1. Kilka rodzin pod jednym dachem

Czym jest rodzina?

Rodzina to instytucja składająca się z ludzi, którzy są połączeni więziami emocjonalnymi, ekonomicznymi, materialnymi, a także w większości przypadków biologicznymi, rodzicielskimi i prawnymi. Z jednej strony rodzina to całość, która jest odrębna od innych rodzin. Z drugiej, składa się przecież z indywiduów, z osób, które są odmienne i niepowtarzalne. Spotykamy też sytuację, gdy dzieci żyją z rodzicami i dziadkami. Te kilka pokoleń, najczęściej trzy, żyjące pod jednym dachem to rodziny wielopokoleniowe – dziadkowie, rodzice i dzieci (wnuki).

Rodzina jest całością i przekazuje młodszemu pokoleniu wartości, wiedzę, moralność, wspiera je w nauce i w zamiłowaniach. Uczy jak żyć i jak odnaleźć się w świecie. Ale nie jest przecież „samotną wyspą”, dookoła są inne rodziny, osoby żyjące w pojedynkę, żyjące w innych związkach i jest cała rzeczywistość, która otacza rodzinę. Wartości i style życia jakie niesie zewnętrzne otoczenie (np. rówieśnicy) mogą być konkurencyjne względem tych transmitowanych w rodzinie. Są też warunki, w których żyjemy – ekonomiczne, polityczne, technologiczne i inne. One są równie istotne dla tego, jak ukształtowane zostanie nasze dziecko czy wnuk, jak i rodzicielska transmisja wartości i kultury.

Transmisja wartości w rodzinie. Choć dzieci wychowywane są w określonym środowisku rodzinnym, wartościach, jakie przekazuje im rodzina (rodzice i dziadkowie), to przecież transmisja tych wartości nie jest procesem 1:1. Wiemy doskonale, że jako dzieci czy wnukowie sami zazwyczaj akceptujemy i przyswajamy tylko część wiedzy, część wskazówek i rad jakie przekazują nam starsi. Dlaczego? Bo jesteśmy inni, bo każdy członek rodziny ma swoje predyspozycje psychiczne, umiejętności, lęki i zainteresowania oraz potrzeby. Można powiedzieć, że każdy człowiek, każdy członek rodziny to swoisty „projekt”, a te nigdy się nie powtarzają, zawsze się czymś różnią, choćby, a może przede wszystkim, odmiennymi warunkami społeczno-kulturowymi, czyli różnym otoczeniem.

Odmienność warunków życia. Starsze pokolenie (rodziców) zostało ukształtowane przez ich rodziców (dziadków) i inne warunki otoczenia (m.in. polityczne, gospodarcze, kulturowe). Pokolenie rodziców natomiast chce całą swą wiedzę i doświadczenie przekazać swym dzieciom, chce by były one podobne do nich, uznając tym samym, że to wszystko czego oni się nauczyli i przyswoili jest dobre i odpowiednie do obecnej sytuacji.

W ponowoczesności jednak każde pokolenie dzieci żyje już w innych warunkach, ma do czynienia z innymi okolicznościami, np. cyfrowymi, ma większe możliwości i wszystko otrzymuje więcej i szybciej niż mieli ich rodzice. Doświadczamy aktualnie bardzo szybkich zmian w życiu, co w znacznej mierze ma swe podłoże w przemianach cywilizacyjnych, ekonomicznych i technologicznych. Do tego dochodzą jeszcze niestabilne stosunki polityki międzynarodowej oraz sytuacja jaka wyniknęła w efekcie pandemii covid 19. Otoczenie dzieci i cała rzeczywistość są inne niż kilka, kilkanaście i kilkadziesiąt lat temu, także zazwyczaj większy dostatek materialny i finansowy, niż ich rodziców, powoduje, że warunki życia nie są te same.

Cechy rodziny wielopokoleniowej. Gdy mamy do czynienia z rodziną wielopokoleniową pod jednym dachem, czyli wspólnie żyją dziadkowie, rodzice i dzieci, sytuacja może być jeszcze bardziej skomplikowana. Sytuacja taka jest częstsza w środowiskach małych miast i wsi, a w środowisku wielkomiejskim to raczej rzadkość. Powody, dla których kilka pokoleń żyje razem są zróżnicowane, jednak najczęstsze mają charakter ekonomiczny, co oznacza, że rodzice z dziećmi nie mogą mieszkać samodzielnie. Innym częstym powodem jest opieka nad dziadkami, szczególnie w przypadku ich podeszłego wieku lub ciężkiej choroby. Oczywiście są i inne źródła takiej sytuacji, choć wydaje się, że wybór wspólnego życia przez trzy pokolenia częściej podyktowany jest jakimś rodzajem przymusu, a nie dobrowolnym wyborem. Niejako bowiem naturalnym pomysłem ludzi rozpoczynających życie we dwoje jest to prowadzone oddzielnie od rodziców, „na swoim”, tak by nie ograniczać się wzajemnie, nie generować sporów i nauczyć się życia razem. Zatem można sobie wyobrazić, że w rodzinie wielopokoleniowej konflikty będą jak „chleb powszedni” i będzie do nich dochodziło na różnych polach, poczynając od codziennych spraw, a na realizacji wartości np. moralnych czy religijnych kończąc. Mogą też one występować w różnych konfiguracjach – w zatargi będą ze sobą wchodzić różni członkowie całej rodziny. Inaczej mówiąc, spory czy konfrontacje będą występowały tu częściej, niż w rodzinach dwupokoleniowych.

Scharakteryzujmy więc krótko te trzy pokolenia, które mieszkają pod jednym dachem. Dziadkowie, często dziś określani jako seniorzy, są dziś bardziej aktywni zawodowo, rekreacyjnie, towarzysko niż kilkadziesiąt temu. Coraz częściej widzą jesień swego życia jako jego kolejny etap (a nie w kategoriach schyłku życia), w którym mogą podejmować działania, których wcześniej nie mieli okazji realizować. Ich rola w rodzinie nie sprowadza się już tylko do opieki nad wnukami i pomocy w codziennych obowiązkach swym dzieciom. Choć oczywiście to jest wciąż ważne wsparcie dla młodszego pokolenia. Seniorzy chcą się spotykać z przyjaciółmi, wyjeżdżać na wycieczki, korzystają też z oferty jaką mają dla nich gminy, sołectwa i inne jednostki samorządu terytorialnego. Chętniej też dbają o swoje zdrowie. Z kolei młodsze pokolenie w zależności od wieku, jest pochłonięte obowiązkami zawodowymi i opieką nad dziećmi. Określa się ich jako sandwich generation – pokolenie, którzy znajdują się w środku zobowiązań tych wobec własnych dzieci i wobec rodziców; to osoby najbardziej obciążone w rodzinie, będący jeszcze aktywni zawodowo i odpowiedzialni za pokolenie starszych i młodszych. Wielość i zróżnicowanie zobowiązań jakie mają rodzice wobec np. edukacji własnych dzieci jest niekiedy dla nich przytłaczająca. Możliwości komunikacji cyfrowej (komunikatory i fora internetowe), dostęp do informacji o szkole i obowiązkach dzieci w szkole (np. elektroniczny dziennik), wymiana informacji dotyczących szkoły i prac domowych dzieci między różnymi rodzicami, a także uczestnictwo dzieci w różnych zajęciach pozalekcyjnych, to niejako dla rodziców drugi, a może i trzeci etat. To z jednej strony ułatwienie, a z drugiej przekleństwo nadmiaru informacji. Wnuki, najmłodsze pokolenie (iGen, pokolenie Z), w znacznej mierze zwolnione jest z obowiązku „pamiętania” o obowiązkach szkolnych, bo rodzice są informowani przez nauczycieli i innych rodziców o tym, co dzieci muszą zrobić lub przynieść do szkoły. I tak, my sami oraz system edukacji wspieramy wychowywanie nieporadnych życiowo młodych ludzi, ale za to wyposażonych w umiejętności posługiwania się obcymi językami, konsolą, internetem i portalami społecznościowymi. Oczywiście najmłodsze pokolenie, to ludzie mający znacznie większe możliwości rozwoju osobistego, edukacyjnego i dalej zawodowego, niż pokolenie dziadków. Mają też wyższy standard życia niż ich rodzice, a na pewno dziadkowie. To pokolenie określane jako pokolenie all inclusive, czyli takie, które ma przekonanie, że wszystko może mieć i wszystko jest dla nich.

Codzienność. Jak wygląda codzienne życie i podział obowiązków w takiej wielopokoleniowej rodzinie jest sprawą indywidualną. Raczej rzadką jest sytuacja, gdy dziadkowie żyją całkowicie na własną rękę, np. oddzielnie mając kuchnię, pomieszczenia sanitarne, czy tez wydzieloną część domu, oddzielnie gotując i spędzając czas. Wspólnota życia kilku pokoleń wiąże się częściej ze współpracą, podziałem obowiązków, efektywną komunikacją i wspólnym spędzaniem czasu. Zatem dziadkowie po części zajmują się wnukami, obowiązkami domowymi wspierając w tym swe dzieci i wnuki. Ci z kolei zapewniają dziadkom opiekę, bezpieczeństwo, a niekiedy też finansowe.

2. Dystans międzpokoleniowy

Dystans międzypokoleniowy a nie konflikt pokoleń. W języku potocznym przyjęło się określenie „konflikt pokoleń” rozumiany jako trwała i napięta sytuacja, która występuje między kolejnymi pokoleniami oraz ma charakter problematyczny i trudny do rozwiązania. Związany jest w tym znaczeniu ze znacznymi różnicami między dwoma kolejnymi pokoleniami, które dotyczą systemu aksjonormatywnego i stylu życia. Wydaje się jednak, że bardziej stosowne ujęcie napięć między rodzicami i dziećmi oraz dziadkami, które są naturalne i wiążą się z budowaniem tożsamości przez dzieci ma raczej znamiona pewnego dystansu między pokoleniami lub też buntu czy sporu.

Specyfika problemów w rodzinie wielopokoleniowej. Problemy w rodzinie wielodzietnej mogą dotyczyć odmiennych warunków życia jakie mieli dziadkowie, a jakie mają wnuki. Każdy pewnie zna z doświadczenia takie słowa: „Kiedy ja byłem/byłam mały/mała to……”, albo „Ja w twoim wieku, to…..” – to słowa, które w oczywisty sposób mają rysować przed wnukiem/wnuczką znacznie węższą perspektywę możliwości jaką miał dziadek/babcia, co jednak nie spowodowało jakiegoś rodzaju zaniechań z ich strony. Dziadkowie więc częściej będą reprezentować stanowisko bardziej dyscyplinujące młode pokolenie i ścierające się z nim, konserwatywne, aniżeli stanowisko liberalne, którego istotą jest postawa przyzwalania młodym na więcej. To ostatnie bardziej charakteryzuje rodziców, którzy też doświadczali już odmiennych, lepszych warunków niż ich rodzice. Często, jak pokazują badania, nieporozumienia między pokoleniami żyjącymi pod jednym dachem dotyczą spraw i obowiązków codziennych, rzadziej natomiast kwestii politycznych czy też światopoglądowych.

Bliskość i relacje. Gdy razem żyją trzy pokolenia, to oczywistą wydaje się sytuacja, że wnuki mają bliski kontakt z dziadkami, spędzają z nimi więcej czasu, są zaangażowane w ich sprawy i łączy ich silniejsza więź. I odwrotnie – dziadkowie więcej wiedzą o wnukach, a także bezpośrednio uczestniczą w ich życiu. Częściej rozmawiają też o swoich poglądach, wartościach czy codziennych sprawach. Taki stan – stan zaangażowania w sprawy innego pokolenia, zainteresowania jego sprawami i życiem – wydaje się być właściwą, naturalną i pożądaną sytuacją, o ile oczywiście nie jest ograniczona do ciągłego ingerowania i korygowania. Kładzie się natomiast nacisk w tych kontaktach na towarzyszenie i wsparcie.

Wiadomo jednak, że takie dobre relacje między pokoleniami mieszkającymi razem nie zawsze występują. Brak łączności między pokoleniami, brak bliższych więzi, czy też słaba komunikacja mogą prowadzić do pogłębiania tzw. luki pokoleniowej. To sytuacja, w której przedstawiciele każdego pokolenia żyjącego razem zamykają się we własnym świecie – świecie codziennych, własnych zobowiązań i spraw. Brak tu dzielenia się problemami, niekiedy brak wsparcia i pomocy, a to przyczynia się do osłabienia więzi międzypokoleniowych. Częściej bywa tak, że najstarsza generacja chce się dzielić z wnukami swym doświadczeniem, ale nie znajduje u nich zainteresowania. Wnuki mają swój świat, przyjaciół i relacje z nimi, relacje w sieci, gdzie żyją we wspólnotach wirtualnych. To one właśnie zastępują najmłodszemu pokoleniu podporę i wiedzę, jakie niegdyś dawali rodzice i doświadczeni dziadkowie. Młodzi tworzą wspólnoty projektowe, które oferują pomoc w konkretnej sytuacji, dostarczają potrzebnych informacji i rozwiązań oraz pocieszenia, co cieszy się większym poważaniem niż rada babci. W oczach młodych to, co oferują im starsi jest nieprzydatne i nie przystaje do dzisiejszych warunków życia. Należy jednak powiedzieć, że autorytet starszych w oczach młodych rośnie wraz z ich dorastaniem – im jesteśmy starsi, bardziej samodzielni i odpowiedzialni za własną rodzinę, tym częściej zwracamy się ku naszym bliskim starszym. Niejako więc w naturalny sposób, mając ograniczony wpływ na młodych, najstarsze pokolenie konsoliduje się i przeciwstawia młodym, co znów możemy spotkać w potocznym i krytycznym sformułowaniu „Ta dzisiejsza młodzież to….”.

3. Komunikacja w rodzinie

Istota komunikacji. Komunikacja interpersonalna to wymiana informacji między dwiema osobami w określonym kontekście społecznym (Namysłowska 2000: 95), „(…) każdy komunikat wpływa w pewnym stopniu na relację istniejącą między nadawcą a odbiorcą, jak również on sam znajduje się pod wpływem tej relacji” (Świętochowski 2015: 36). Komunikacja jest bardzo istotnym czynnikiem spajającym grupy społeczne, w tym i rodzinę. Język jakim posługuje się grupa to pewna matryca znaczeniowa, dzięki niemu rozumiemy tak samo rzeczywistość, która nas otacza. Podobnie jest w rodzinie, która również wypracowuje właściwe sobie sposoby porozumiewania się i będą one albo przynosiły dobre owoce, a dzięki nim rodzina będzie się rozwijała emocjonalnie i poznawczo, albo może dojść do degradacji relacji między jej członkami, również za przyczyną złej komunikacji. Zauważa się, że w rodzinie mogą występować takie typy komunikacji jak neutralny (wyzwala brak identyfikacji u dziecka z systemem wartości rodziców, obojętność), ochraniający (ograniczanie kontaktów dziecka z osobami o innych poglądach, izolacja od zewnętrznych okoliczności), konsensualny (podkreśla dominującą rolę rodziców, ale umożliwia dzieciom poszukiwanie własnych wartości i rozwoju) i pluralistyczny (nacisk na kontakty z osobami o różnych poglądach, co ma budować w nim tolerancję i szacunek). Każdy z tych typów cechuje się też stylami komunikacji: otwartość, dominacja, teatralność, efektywność, zrelaksowanie, ożywienie, życzliwość. Rodziny wielopokoleniowe także komunikują się w określony sposób i również wypracowują swój styl.

To, w jaki sposób będą porozumiewać się dzieci w znacznej mierze zależy od rodziców i od dziadków, którzy żyją wspólnie. Najlepszym sposobem na to, by dzieci komunikowały się zarówno z rodziną, jak i z innymi osobami z szacunkiem, tolerancją, otwartością i życzliwością, jest obecność tych wartości w sposobie porozumiewania się rodziny dziecka. Zatem pożądany jest styl pluralistyczny i konsensualny. To rodzina jest pierwszą szkołą w jakiej młody człowiek przebywa. To my, jako rodzice i dziadkowie jesteśmy najlepszymi nauczycielami dla dzieci w tym zakresie, sposób w jaki rozmawiamy ze swoimi rodzicami, jak rozumiemy ich sytuację i problemy, jak im pomagamy są najlepszymi wzorami dla naszych dzieci. Tak jak odnosimy się do swoich rodziców, a oni do nas, będzie określało sposób odnoszenia się naszych dzieci do nas i do ich partnerów życiowych.

4. Jak się skutecznie porozumiewać w rodzinie wielopokoleniowej?

Warto tu zwrócić uwagę na kilka wskazówek, aby nasza komunikacja między trzema pokoleniami pod jednym dachem była skuteczna, czyli spełniała swój cel, jakim jest wzajemne zrozumienie się i miała też pozytywny charakter.

· Otwartość na problemy innych członków rodziny, otwartość na problemy innego pokolenia.

Nierzadko zdarza się, że rodzice nie tyle ignorują problemy swych dzieci, ale raczej pokazują, że ich waga jest niewielka. Tak się niekiedy dzieje, bo przecież rodzice mają już za sobą kłopoty z rówieśnikami, z imprezami klasowymi, z nauczycielami, niekiedy też porzucają ideały, wartości, którymi żyli jako młodzież (trudno żyć 40-latkowi z rodziną jak punk czy hippis). Inaczej mówiąc, rodzice już wyrośli z tych problemów, już to przeżyli i mają przekonanie, że przecież w porównaniu z obowiązkami dorosłości, tamte, młodzieńcze kłopoty to nic. Sami są dorośli (to wreszcie o nich mówi się „dorośli”), żyją teraźniejszością i codziennymi sprawami, martwią się też o przyszłość. Dzieci trzeba ubrać, wysłać na dodatkowe zajęcia, zadbać o ich wykształcenie i zdrowie, trzeba samemu pracować, już nie mówiąc o własnej pracy i karierze czy satysfakcji, no i trzeba też pamiętać o własnych rodzicach – to wiąże się przecież niekiedy z opieką nad nimi, dbaniem o ich zdrowie i wizyty lekarskie, niekiedy z większym zaangażowaniem w ich sprawy.

Te okoliczności mogą powodować, że rodzice deprecjonują sprawy czy problemy swoich dzieci. Nie można jednak temu ulegać. Każdy okres w życiu człowieka ma swoją specyfikę, która również wiąże się z problemami jemu właściwymi. Nie oczekujmy więc od 15-latka, że będzie się głowił, jak zarobić na czynsz, albo jak pogodzić szereg spraw, które trzeba załatwić w ciągu dnia. Dajmy mu szansę, by takie problemy mógł samodzielnie rozwiązywać jak będzie dorosły, a jeżeli poświęcimy mu czas teraz i pokażemy, że nas obchodzi, wskażemy mu sposoby radzenia sobie z trudnościami, to na pewno w przyszłości będzie łatwiej rozwiązywał problemy dorosłości. Warto też rozmawiać z dziećmi otwarcie i mówić im prawdę – czy powiedzenie dzieciom o tym, że należy oszczędzać, albo, że nie na wszystko ma się pieniądze i trzeba je umiejętnie dzielić to błąd? Nauczenie dziecka gospodarowaniem finansami to też ważna umiejętność, niezwykle przydatna i praktyczna. Trzeba więc wysłuchać, o czym dzieci chcą nam powiedzieć, patrzeć im w oczy i zadawać pytania, próbować znaleźć wyjaśnienie i przytulać je. Pokaże im to, że nie są sami, że mają oparcie w rodzicach, że ich sprawy też są ważne, że jako rodzice jesteśmy zainteresowani ich życiem, przyjaciółmi i sprawami. Zapamiętajmy imiona ich koleżanek i kolegów, pytajmy o nich, co u nich słychać, co myślą o aktualnych sprawach. Bądźmy zaangażowani w życie naszych dzieci, a nie tylko pytajmy o oceny, naukę i obowiązki. Jeśli nie będziemy tego robić, to nie dziwmy się później, że nie wiemy co robi nasze dziecko, gdzie przebywa, jakich ma znajomych, albo, że wchodzi w nieodpowiednie towarzystwo, w którym wreszcie znalazło zainteresowanie swoją osobą. Uczmy dzieci także tego, że my, rodzice i dziadkowie, też mamy swoje potrzeby i problemy.

Nie chodzi o to, by je obciążać problemami, ale by wiedziały, że rodzina to grupa, która jest razem i nie można koncentrować się tylko na samym sobie i swoich problemach.

Taka otwartość na problemy dotyczy też pokolenia dziadków. Jako wnuki i dzieci wykażmy zainteresowanie sprawami najstarszych członków rodziny, nie tylko tymi związanymi ze zdrowiem. Nie traktujmy dziadków tylko jako nianie dla naszych dzieci albo gospodynie domowe. Przecież oni również mają swoich przyjaciół, znajomych, opinie, poglądy polityczne, zainteresowania. Trzeba wykazać zainteresowanie tymi sprawami, nawet jeżeli są one niekiedy odległe od naszych. Rozmowa na tematy polityczne nie musi się kończyć wzajemną złością czy obrzucaniem obelgami. Inaczej mówić, żyjąc pod jednym dachem, żyjmy razem, starajmy się znaleźć porozumienie.

· Słowa, intonacja, gesty, mimika

Od dawna wiadomo, że waga słów jest porównywalna z czynami. Słowa, to co mówimy, jak się określamy i jak określamy innych członków rodziny mają znaczenie. Dając komuś jakieś przezwisko przypinamy mu tym samym etykietę. Słowa mogą być obraźliwe, lekceważące, raniące albo przyjazne, pełne miłości i zaangażowania. Pamiętać należy, że to, w jaki sposób rodzice odnoszą się do siebie w różnych sytuacjach, a szczególnie w tych najtrudniejszych czy granicznych, słyszą dzieci i uczą się takiego sposobu komunikowania teraz i w przyszłości ze swoimi partnerami. Rola dziadków w takich trudnych sytuacjach powinna być związana z upominaniem swoich dzieci i dbaniem o stosowne słownictwo, z łagodzeniem napięcia. Ważna jest również intonacja, która przecież może ujawniać niechęć, znudzenie lub obojętność. Czy naprawdę chcemy, by nasze najbliższe otoczenie, nasza rodzina, przestrzeń, w której każdy powinien czuć się dobrze i bezpiecznie – dzieci, matka, wnuk – mieli przekonanie, że są niechciani, męczący czy też jak zwykle nie w porę mają do nas jakieś sprawy? Trzeba więc zwracać uwagę na to, co mówimy i jak mówimy do najbliższych. Trzeba tę umiejętność, którą przecież mamy, bo w pracy raczej przestrzegamy tej reguły, przenieść na pole rodzinne.

Komunikacja ma też wymiar pozawerbalny i nie ogranicza się tylko do słów, które się wypowiada. Ważne są więc gesty i mimika twarzy. Kiedy bliski opowiada nam o swoim problemie, albo zwyczajnie chce się podzielić jakąś sprawą, a my wykonujemy gest machnięcia ręką, to od razu pokazujemy rozmówcy, że to co mówi jest mało ważne dla nas i w ogóle ma niewielkie znaczenie. Podobnie sytuacja wygląda, gdy w trakcie rozmowy odwracamy się lub wychodzimy z pomieszczenia. Aby pokazać swoje zainteresowanie trzeba patrzeć rozmówcy w twarz, reagować, ważne są też takie gesty jak poklepanie po ramieniu, przytulenie, dotknięcie twarzy czy głaskanie. One ujawniają, że rozmówcy zależy, także na pomyślnym rozwiązaniu sprawy dla tego, kto z nią przychodzi. Twarz również może zdradzać zainteresowanie lub jego brak, dezaprobatę lub pochwałę. W trakcie rozmowy ważne jest patrzenie w oczy, bo to wyraz zainteresowania rozmówcą, a nie tylko jedna z zasad savoire-vivre. No i oczywiście uśmiech i pogodna twarz – to także jedna z zasad dobrego wychowania, którą można stosować do woli i bez żadnych ograniczeń.

· Nie krytykuj, nie pouczaj i nie porównuj

Nikt nie lubi być krytykowany i pouczany, także ci, którzy to robią. Zamiast słów „źle to zrobiłeś/łaś…”, „powinnaś/powinien zrobić….” lepiej stosować w rozmowach z najbliższymi bardziej łagodne i miękkie zwroty. Można więc powiedzieć np. „może lepiej było by gdybyś….”, „czy to najlepszy sposób na…..”. Nie krytykujmy też zainteresowań dzieci czy innych członków rodziny, przecież każdy ma prawo być sobą i w każdym wieku. Deprecjonowanie zainteresowań może zaowocować tym, że one i tak prędzej czy później ujawnią się i dojdą do głosu. Rodzice nierzadko popełniają błąd związany z tym, że chcą w dzieciach „na siłę” zaszczepić jakieś hobby, chcą by dzieci były takie same jak oni, albo by zrobiły w życiu to, czego im nie udało się osiągnąć. Czasami przemawiają przez rodziców ambicje lub kompleksy, a w swoim przekonaniu czynią dobrze dla dzieci. Trzeba jednak przyjąć i zaakceptować prawdę, że każdy jest inny i ma do tego prawo. Każdy jest wolny i sam decyduje o tym, co powie i jak się zachowa, czemu się poświęci. Jeśli od najbliższych będzie się ciągle słyszeć krytykę, dotyczącą nawet najdrobniejszych, codziennych spraw, ale będzie ona trwała, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Niska samoocena, wejście w rolę ofiary, stanie się kimś nieporadnym to będą główne owoce krytyki, a nie zmiana, której oczekuje rodzic czy dziadek. Taką postawę, postawę niepewności, wycofywania się, ta osoba będzie prezentowała w kontaktach z osobami spoza rodziny. Każdy musi znaleźć własną drogę i swój cel, a najbliżsi powinni w tej drodze towarzyszyć, zwracać uwagę na niebezpieczeństwa i okazje, jakie mogą się pojawić. Nie warto też dokonywać porównań między dziećmi i rówieśnikami czy rodzeństwem. Nie czyńmy tego jako dziadkowie i jako rodzice. Każdy jest przecież inny, nie wszyscy lubią matematykę, grę na skrzypcach lub udział w przedstawieniach szkolnych. Zastanówmy się przez chwilę nad sobą (a przecież jesteśmy dorośli) – czy we wszystkim sami się świetnie czujemy, czy naprawdę lubimy się zmuszać do rzeczy, które nam nie pasują albo czy lubimy jak ktoś nas zmusza? Dlaczego więc koniecznie wymagamy tego od własnych dzieci? Podkreślajmy raczej wyjątkowość naszych dzieci i wnuków, chwalmy ich, choć w mądry sposób i nie wyręczajmy w załatwieniu spraw szkolnych i rówieśniczych, ale koniecznie wspierajmy. Pamiętajmy o tym, że niedługo oni będą dorośli i nie będą umieli radzić sobie w trudnych sytuacjach, bo przez większość życia byli wyręczani przez rodziców lub dziadków. Dajmy im szansę, by dorośli i dojrzeli.

***

Odpowiadając więc na pytanie zawarte w tytule – wojna domowa czy raj na ziemi, trzeba uczciwie powiedzieć, że ani jedno ani drugie. Życie razem jako rodzina składająca się z kilku pokoleń to dziś wyzwanie dla wszystkich jej członków. Może być uciemiężeniem albo dawać ogromną radość, bliskie relacje i wzajemną pomoc. Jeżeli przyjmiemy, że wszyscy żyjący razem mają równe prawa i status w rodzinie, co objawi się w życzliwym podejściu do siebie, to jest ogromna szansa na to, że życie razem będzie błogosławieństwem.

Zachęcamy do pobrania artykułu.

Dodaj komentarz